Kościół vs. Świadomość

Dzisiaj przedstawiam Wam kolejną część rozważań Pana Piotra Listkiewicza na temat religii. Tym razem podjęta zostanie kwestia podejścia Kościoła do świadomości jednostki i wynikających z posiadania świadomości konsekwencji. Zapraszam!


Część 2.: Kościół vs. Świadomość

Transkrypcja:

Mówi się, że świadomość jest wrogiem religii… Czy to prawda?

Dla świadomości religia jest jedynie hamulcem, bo religia prowadzi wstecz i tym samym hamuje rozwój świadomości. Człowiekowi świadomemu religia nie przeszkadza pod warunkiem, że nie próbuje się wtrącać w jego uczucia, wierzenia i prywatne życie. Jednakże, dla religii świadomość jest wrogiem, ponieważ człowiek świadomy przestaje ślepo wierzyć w twierdzenia religii i żąda dowodów. Religia nie lubi ludzi świadomych, ponieważ nie jest w stanie przedstawić żadnych dowodów, a jej cały mechanizm opiera się na ślepej wierze wyznawców.

Czy rozwój świadomości jest równoznaczny z wykształceniem?

Nie zawsze. Możemy spotkać świadomych analfabetów i nieświadomych profesorów. Jednakże, generalnie rzecz biorąc, edukacja prowadzi ludzi do sceptycyzmu, rozwija logiczne i klarowne myślenie, konstruktywny krytycyzm i obiektywizm, czyli bardzo pożyteczne cechy pomocne w rozwoju świadomości, ale również prowadzi do ateizmu, co jest zjawiskiem negatywnym. Wiedza naukowa jest z gruntu materialistyczna i kieruje świadomość w niepożądanym, materialistycznym kierunku. Przestajemy wierzyć w Boga i sprawy metafizyczne, co powoduje, że nasza wiedza nie jest pełna. Człowiekiem naprawdę świadomym możemy nazwać kogoś, kto nie tylko potrafi odsiewać plewy fałszu od ziarna prawdy i żyć bez złudzeń w prawdziwym świecie, ale potrafi pogodzić Boga z odkryciami i teoriami współczesnych nauk materialnych. Inaczej mówiąc: z jednej strony przestaje ślepo wierzyć w to, co mówi religia, a z drugiej w to, co mówi nauka – jego wiara staje się świadoma.

I taki człowiek staje się wrogiem dla religii?

Przede wszystkim, staje się niewygodny. Zadaje zbyt dużo głębokich i krępujących pytań, na które religia nie ma odpowiedzi oraz chce dowodów, których religia nie posiada. Przestaje ślepo wierzyć i podważa autorytet duchowieństwa. Jeżeli nadal wierzy w Boga, zaczyna Go szukać gdzie indziej: poza granicami organizacji religijnych. Jeśli trafi na dobre źródło informacji, uzyskuje wiedzę, o której się duchownym nie śniło i tym samym staje się dla religii za mądry. Przestaje praktykować, bo jasno widzi całe oszustwo kryjące się pod pustymi ceremoniami i sakramentami. Przestaje płacić i tym samym: przestaje być klientem organizacji. W końcu odchodzi od religii i odciąga innych. To wszystko sprawia, że religia postrzega go jako wroga.

Mówimy tu o religii w sensie ogólnym…?

Tak, bo wszystkie religie jadą mniej więcej na tym samym wózku. Oczywiście, są religie bardziej i mniej ekspansywne, ale zasada jest ta sama: im więcej ślepo wierzących wiernych, tym lepiej. Ekspansywność religii zależy od dwóch czynników. Jednym jest idea, że tylko wyznawcy danej religii posiadają prawdziwą wiedzę o Bogu, i że tylko ich praktyki prowadzą do zbawienia. Drugim czynnikiem są pieniądze. Muzułmanom np. mniej zależy na dochodach, bo nie posiadają centralnego systemu zarządzania, czyli czegoś w rodzaju Watykanu, oraz centralnego skarbca. Muzułmańskie duchowieństwo żyje skromnie. Muzułmanie są ideowcami, dla których głównym celem jest powiększanie rzesz wyznawców Allacha i jego proroka. Dla Chrześcijan, a zwłaszcza Katolików, najważniejsze są pieniądze, a głoszenie prawdy o Bogu i Chrystusie to parawan mający zasłonić prawdziwą motywację. Jednakże ten parawan zaczyna mieć coraz więcej dziur, przez które prześwieca prawda o Kościele. Te dziury tworzą się w miarę, jak wierni są coraz lepiej wykształceni, oświeceni i świadomi.

A w Polsce? Czy coraz większy exodus od religii oznacza poszerzanie się świadomości?

Do pewnego stopnia na pewno tak, bo niewątpliwie mamy coraz więcej światłych ludzi, ale w Polsce Kościół odstawił ten parawan na bok i przestał się kryć ze swoim prawdziwym obliczem. Świadczy to o poczuciu siły i pewności siebie oraz o coraz bardziej rosnącej bezczelności. Kościół w Polsce nie wyciąga ręki pokornie po jałmużnę, jak to się dzieje w innych krajach, ale żąda tego, co mu się rzekomo należy i oczywiście dostaje, a to z kolei wywołuje dalszą eskalację żądań. Kościół przez całe wieki krył się ze swoimi skandalami, ale w Polsce przestał się ich wstydzić. Pedofilia i inne seksualne afery są na porządku dziennym, podobnie jak korupcja i inne brudy. Kościół stawia się ponad prawem i faktycznie skorumpowane polskie prawo traktuje duchowieństwo bardzo ulgowo. Ludzie zaczynają to coraz bardziej dostrzegać, buntować się i odchodzić od Kościoła.

Czy rozwój świadomości jednostek i społeczeństwa zagraża Kościołowi?

Tak, ponieważ rozwój świadomości coraz bardziej redukuje liczebność tych, którzy płacą i podporządkowują się woli Kościoła. Dlatego kościół od dwóch tysięcy lat próbuje utrzymywać swoich wyznawców w ciemnocie, bo ciemnota jest rękojmią autorytetu duchowieństwa. Bez tego autorytetu nie będzie posłuszeństwa i rzeka gotówki płynąca nieprzerwanie do Watykanu, zacznie coraz szybciej wysychać. To zjawisko obserwujemy w krajach zachodnich, gdzie katolicyzm nie jest religią wiodącą i odgrywa pośrednią rolę. Kościół nie jest w stanie wygrać ze świadomością. Od kilkuset lat, nauka obala po kolei wszystkie twierdzenia Kościoła, ale Kościół brnie dalej, z uporem maniaka, powtarzając te same bajki, którymi karmił ciemnych ludzi w średniowieczu. Ziemia przestała być płaska i nie jest już centrum wszechświata. Świat nie powstał parę tysięcy lat przed naszą erą, a Bóg nie jest już Bogiem kilku krajów zamieszkałych przez Żydów i Chrześcijan. Jezus jakoś nie wraca, a Apokalipsę sprawimy sobie wkrótce sami. Zmyślone dogmaty, Niebo i Piekło, oraz w inne bajki tego rodzaju, mało kto dzisiaj wierzy, nawet katoliccy fanatycy.

Oznacza to, że Kościół sam sobie kopie grób…

W pewnym sensie tak, bo jego nauki i sposób przekonywania ludzi nie zmienił się od stuleci. Kościół nie potrafi przemówić do wykształconego i świadomego współczesnego człowieka. Gdyby Kościół powrócił do oryginalnych, mistycznych nauk Jezusa, stał się bardziej duchowy i zaczął przestrzegać zasad nowego testamentu, dokonałby odnowy i utrzymał swoich wyznawców. Lecz Kościół tego nie zrobi, bo musiałby odrestaurować to, co skrzywił i sfałszował: musiałby od podstaw przerobić swoją teologię, musiałby zrezygnować ze swoich bogactw i zacząć chodzić na bosaka, w jednej koszuli jak Jezus i jego uczniowie. Musiałby, przede wszystkim, spokornieć. Wątpię, żeby do tego kiedykolwiek doszło. Kościół zatrzymał się w czasach niewolnictwa, feudalizmu i kolonializmu, dlatego nie uznaje demokracji i praw człowieka do samodzielnego myślenia i stanowienia o sobie. Kościół opiera się na ludziach o niskim poziomie mentalności i edukacji, których świadomość ogranicza się do zdawania sobie sprawy z tego, że żyją, i że potrzebują jedzenia, ubrania i dachu nad głową. Taki poziom niewiele różni się od poziomu zwierząt, ale Kościołowi właśnie o to chodzi, żeby mieć stado bezwolnego bydła, które bez zastrzeżeń przyjmie każde kłamstwo, wykona każde polecenie, nie zadaje żadnych pytań, nie podważa jego autorytetu i nie dyskutuje. Kościołowi nie zależy na inteligentnych wyznawcach – to ksiądz ma być inteligentny, bo ma inteligentnie manipulować ludźmi i obdzierać ich z pieniędzy tak inteligentnie, żeby się nie połapali, że padli ofiarą pospolitego oszustwa. „Religia jest dla ludzi bez rozumu” – powiedział Józef Piłsudski, czyli dla ludzi o bardzo niskim poziomie świadomości. Skutki widzieliśmy w czasie ostatnich wyborów.

No właśnie… Ostatnie wydarzenia pokazały, do jakiego stopnia polski naród jest podzielony…

Kościół odgrywa kluczową rolę w tworzeniu się tego podziału. Powinniśmy z tego wyciągnąć właściwe wnioski: podzielony naród, czyli taki, w którym nie ma jedności, jest nie tylko słaby i brakuje mu inspiracji i mocy twórczej, ale prędzej czy później doprowadzi do społecznej katastrofy. Przykłady mamy w historii Polski i świata. Kościół to też rozumie, ale na swój sposób. Kościół też dąży do zjednoczenia narodu pod sztandarem Kościoła. Rządy pod wpływem Kościoła zaprowadzą nasz kraj z powrotem w mroki średniowiecza. Dowody mamy jak na dłoni i świadomi ludzie widzą to bardzo wyraźnie. Inteligencja masowo odpływa za granicę, edukacja coraz bardziej kuleje, kultura zanika w zastraszającym tempie, media mydlą oczy i podjudzają jednych przeciwko drugim. Smutne, że podczas gdy cały świat idzie dynamicznie do przodu i buduje coraz lepszą przyszłość opartą na poszerzaniu się świadomości jednostek i wielkich grup społecznych, Polska stacza się w lawinowym tempie. Podziękować za to możemy Kościołowi i ciemnym politykom, którzy podpisali cyrograf i oddali naród w kolejną niewolę.

2 Replies to “Kościół vs. Świadomość”

  1. x

    Trudno znaleźć kogoś kto jest sam bardziej zaprzeczeniem swoich tez niż ten Listkiewicz. Mówi sam o świadomości, a sam jest nie bardzo świadomy, a jego słowa przypominają jako żywo marksizm-leninizm i „naukowy światopogląd”.

    „Dlatego kościół od dwóch tysięcy lat próbuje utrzymywać swoich wyznawców w ciemnocie, bo ciemnota jest rękojmią autorytetu duchowieństwa.” ROTFL , on to dopiero oświecony.

    Odpowiedz
    • Justyna Maserak Autor wpisu

      Hej X! 🙂
      Trudno mi się obiektywnie wypowiedzieć, ponieważ nie jestem wybitnym znawcą tematu. Osobiście jednak uważam, że Pan Listkiewicz dlatego używa przykładu kościoła katolickiego, ponieważ jest mu najlepiej znany – jako Polak zapewne był w tej wierze wychowywany od dzieciństwa (tak samo jak i ja).
      Nie sposób jednak się nie zgodzić, że wiele religii czerpie korzyści z niewiedzy ludzi, co nie zmienia faktu, że ci ludzie nie chcą się dowiadywać.
      Moim zdaniem można być osobą, która posiada znakomitą wiedzę i wierzyć, bo jedno drugiego nie wyklucza. Chyba, że błądzę 😉

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *