Co zobaczyłam na Cyprze Południowym i czy było warto?

Od początku mojej wizyty na Cyprze wiedziałam, że nie będziemy w stanie wszystkiego zobaczyć. Z tego powodu odwiedziliśmy głównie miejsca znajdujące się blisko trasy naszej podróży. Opisy na różnych portalach internetowych tylko podsycały nasz apetyt, ale po zaakceptowaniu naszych możliwości było nam o wiele łatwiej dokonać wyboru. Jak to zwykle bywa, rzeczywistość nie zawsze pokrywała się z barwnym opisem z internetu, ale nigdy nie byliśmy całkowicie rozczarowani.

Z Larnaką nie do końca pasujemy do siebie

Lądowaliśmy w Larnace. Jest to całkiem urocze miasto, jeżeli trzymać się tylko starej jego części i okolic. Plac, na którego środku stoi cerkiew św. Łazarza, jest bardzo klimatycznym miejscem. Wokół znajduje się kilka przyjemnych kawiarni, w których stoliki często są pełne. Ciekawym elementem tego miejsca są gołębie, które bywają wręcz bezczelne. Swoją nieskrępowaną pewnością siebie wpędza zgromadzonych w wybuchu niekontrolowanych salw śmiechu. W okolicy natrafić można na interesujące murale oraz fort. Drugim ciekawym miejscem jest meczet Hala Sultan, gdzie znajduje się grób ciotki Mahometa. Sam w sobie jest piękny. Wybudowano go przy słonym jeziorze, gdzie w zimują flamingi. Plaże wokół tego jeziora usypane są grudkami soli, przyozdobione solnymi wzorami. Tuż obok meczetu schronienie znalazły dziesiątki kotów, które są regularnie dokarmiane.

Bezczelny gołąb
Najodważniejszy ze wszystkich gołębi. Zabawne, że jako jedyny miał „fryzurę” 😉

Larnaka była całkiem interesującym miejscem, pełnym życzliwych i sympatycznych ludzi, ale nie do końca przypadła mi do gustu. Głównymi atrakcjami tego miejsca, według folderów turystycznych, są imprezownie. Trzeba przyznać, że tuż przy plaży jest ich bardzo wiele. Na szczęście w grudniu były pozamykane.

Niezwykłe, opuszczone wsie

Cypr pełen jest maleńkich, opuszczonych wsi. Nie wiem czy jest to spowodowane exodusem ludności do miast, czy może przesiedleniem tureckich Cypryjczyków na północ. Niemniej jednak, piękne i opuszczone mury niektórych z takich wiosek znalazły zastosowanie. Z resztek odzyskanych z domów i na bazie rozpadających się murów stworzono zagrody, gdzie hodowane są owce i kozy. Widok jest niesamowity, okazji do zrobienia interesujących zdjęć jest mnóstwo. Polecam odwiedzenie chociażby jednej takiej wsi, naprawdę warto.

Odważna owca
Uśmiechnięta koza
Zwierzęta z jednej z opuszczonych wsi.

Pafos nie jest jak z obrazka

Foldery turystyczne zapewniają, że Pafos jest przepięknym miastem o wspaniałej atmosferze. Z mojego punktu widzenia jest zwyczajnym, zakorkowanym miastem z zaledwie kilkoma pięknymi zakamarkami i masą sklepów międzynarodowych marek. Na uwagę zasługuje port, ale nie ze względu na zamek, choć jest ładny. O wiele bardziej zainteresowały mnie sklepy lokalnych rzemieślników, które rozmieszczone są w jednym wielkim pomieszczeniu budynku tuż obok zamku. Rękodzieło obejmowało głównie biżuterię, akcesoria dla pań i dodatki do wystroju wnętrz. Oglądanie tych małych cudeniek jest jak najbardziej wskazane.

Galanteria skórzana
Rękodzieło wykonane ze skóry, przez Panią Ludmiłę z Ukrainy.

Pozytywnie oceniam również wycieczkę do parku archeologicznego Kato Paphos. Było autentycznie, zadbanie, przemyślanie. Park był bardzo duży i nie kończył się na tym, co pokazywała nam mapa z punktu informacyjnego. Jeżeli obejdziecie go dookoła to znajdziecie parę ciekawych niespodzianek, których nie będę Wam psuła 😉

Schody w Pafos
To jest jedna z tych małych rzeczy, które spodobały mi się w Pafos. Nietuzinkowe, oryginalne schody w centrum miasta.

Wszystko związane z Afrodytą

Wiara w boginię płodności na Cyprze jest starsza niż wiara w Afrodytę, która przybyła na Cypr wraz z Grekami. Bogini płodności w wierzeniach dawnych Cypryjczyków grała pierwsze skrzypce. Stąd łatwo przyjęli nowe imię dla swojej bogini, a tym samym wiele historycznych i religijnych miejsc na Cyprze nosi jej imię.

Kamień Afrodyty
Jest to duży kamień niedaleko plaży. W tym miejscu Afrodyta miała się zrodzić z morskiej piany. Plaża jest całkiem przyjemna i jest świetnym miejscem na odpoczynek w trakcie podróży. Nie ma na niej żadnych większych atrakcji oprócz wspomnianej wcześniej skały i krzewów, na których powiązane są kokardki z różnych materiałów, tasiemek i śmieci (woreczki foliowe). Z oboma wiążą się ciekawe przesądy i wierzenia. Jeśli ktoś opłynie skałę dookoła w nocy, o północy (a jakże!), podczas pełni księżyca, to wróci na plażę o 10 lat młodszy, mówi jedno z nich. Na skale wisi znak zabraniający wspinaczki, najwyraźniej turyści namiętnie wspinali się na nią zamiast opływać ją dookoła 😉 Za to wiązanie kokardek na krzewach ma przynieść kobietom szczęśliwą miłość i zdrowe, liczne potomstwo.

Plaża, na której narodziła się Afrodyta
Magiczne kokardy
Kamień Afrodyty oraz kokardy zawiązane na krzewie – ku szczęściu w miłości i macierzyństwie.

Świątynia Afrodyty
Jest to średniej wielkości park archeologiczny złożony z muzeum, kilku stanowisk archeologicznych oraz wspomnianej świątyni. Zwiedzanie zajmie wielbicielom historii więcej czasu niż zwykłym pstrykaczom – park usiany jest tabliczkami z wieloma ciekawymi informacjami. Nie jest to mój must-see, ale jest to miejsce warte zobaczenia.

Muzeum Afrodyty
Budynek, w którym znajduje się muzeum Afrodyty. W środku znajdują się ciekawe eksponaty, można wykonywać zdjęcia bez flesza.

Kąpielisko Afrodyty
Jak sama nazwa wskazuje, tutaj bogini zażywała kąpieli. W okolicy wybudowano ogród botaniczny, można pospacerować wśród natury i powspinać się. W sezonie dostępne są już mniej interesujące rozrywki, jak jazda terenówkami drogą biegnącą wzdłuż klifu. Zdecydowanie polecam, ale tylko poza sezonem, kiedy jest pusto, kameralnie i cicho.

Klify
Piękne widoki rozciągające się przy drodze niedaleko kąpieliska Afrodyty.

Góry Troodos mnie urzekły

Przedzieranie się przez nie samochodem jest bardzo męczące, a dla cierpiących na chorobę lokomocyjną może stać się katorgą. Trzeba zwracać szczególną uwagę na drogi i znaki podczas przejeżdżania przez wsie i miasteczka. Drogi bywają tam bardzo wąskie, często jednokierunkowe. Mimo to dla tych widoków warto się trochę zmęczyć. Jest bardzo zielono, rześko i świeżo. W grudniu mieszkańcy okolicznych miejscowości zbierają w tych lasach rydze i borowiki na Bożonarodzeniowe dania. Troodos oferuje bardzo szeroki wybór tras trekkingowych, ale wejście na Olimp nadal jest niemożliwe. Z miasteczek serdecznie polecam Pedoulas – jest piękne, mieszkańcy przyjaźni i chętni do rozmów. Czułam się tutaj jak w domu.

Troodos
Troodos w swej okazałości
Widok na Pedoulas
Wokół Pedoulas jest kilka ciekawych propozycji krótkich spacerów. Ukoronowaniem jednego z nich jest taki właśnie widok na miasteczko.

Trochę smutno było mi opuszczać Cypr, nie tylko dlatego, że w Polsce panowały wtedy szarość i ciemność. Podróżowanie po kraju pełnym przyjaznych ludzi jest zawsze wielką przyjemnością i takim miejscem był właśnie Cypr. Każda osoba, którą zaczepiłam, była otwarta i chętnie rozmawiała. Wszystkie pytania o kulturę i tradycje otwierają serca Cypryjczyków. Nawet jeżeli dzieliła nas bariera językowa, to potrafiliśmy jakoś załatwić sprawę na migi. Jeśli chcielibyście poczuć się mile widziani, to koniecznie odwiedźcie Cypr poza sezonem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *