Nie brzmi smacznie, prawda? W dodatku, równie nieciekawie wygląda… Tak samo niesmacznie dla wielu narodów świata brzmią ogórki kwaszone, kapusta kiszona, pierogi „ruskie” czy biały ser (Japończycy nie przepadają za białym serem).

Natto w całej swej okazałości
Nattō jest produktem, o którym niewiele się mówi gdziekolwiek poza granicami Japonii, a jest jednym z tych, których obowiązkowo należy tam zjeść czy chociażby spróbować. Przyznaję, że jego smak jest specyficzny, dziwnie gorzkawy / lekko kawowy, konsystencja nie zachwyca, lecz o jego leczniczych i pro-zdrowotnych właściwościach można rozpisywać się bardzo długo:
- jako jeden z niewielu produktów roślinnych, jest bogate w witaminę B12,
- dzięki obecności pyraziny i pewnych enzymów, zapobiega powstawaniu skrzepów i wzmacnia układ krwionośny (m. in. przeciwdziała zawałom serca),
- niektóre badania sugerują, że może pomagać w leczeniu choroby Alzheimera i jej podobnych,
- zawiera witaminy z grupy K, przez co pomaga zapobiegać osteoporozie,
- jest źródłem witaminy PQQ, która pomaga w odżywianiu skóry,
- działa podobnie, jak antybiotyk (u nas jadało się pleśniejący chlebek z pajęczyną i czosnek…),
- ponadto ma zapobiegać rakowi, chorobom autoimmunologicznym, otyłości, łysieniu, obniża poziom cholesterolu.
Samo zdrowie, prawda? Jednakże, aby to zdrowie było smaczne, trzeba trochę pokombinować. Osobiście próbowałam jeść Nattō z ryżem i Wasabi, co okazało się być całkiem niezłym połączeniem, lecz niewystarczającym, aby moje wybredne podniebienie przetrzymało konsumpcję całej zawartości opakowania. Internauci w tej kwestii są o wiele bardziej ode mnie kreatywni:
- na stronie ilovenatto.com można znaleźć takie przepisy jak:
Neba Neba, kawową galaretkę, Kimchi, smażony ryż z Nattō, wieprzowe Gyōza, tosty, hamburgera, Tororo Sobe, curry, Nattō z jajkiem;
- natomiast autor strony shizuokagourmet.com proponuje takie specjały:
tradycyjne Nattō, Nattō Miso, Nattō no Age Yaki, kanapki z korzeni lotosu i Nattō, Nattō Mabodofu, Nattō na ostro, sushi rolls z Nattō i sezamem, Nattō z tofu, Nattō smażone w głębokim tłuszczu z tofu i Yama Imo.
Nic tylko gotować, jeść i zdrowieć! 😉
Wikipedia podaje, że przemysłowo wytworzone Nattō jest dostępne również w Polsce (wysuszone), ale sceptycznie podchodzę do pomysłu jedzenia go. Jestem zdania, że potrawy i produkty regionalne najlepiej jeść w miejscu ich pochodzenia / produkcji. Gdyby jednak ktoś był na tyle uparty i ciekawy, to polecam spróbowanie Nattō – to naprawdę ciekawe doświadczenie. Aczkolwiek, w obronie suszonego Nattō warto nadmienić, że w tej formie nie traci swoich prozdrowotnych właściwości.
Źródła:
Na zdjęciu wygląda jak małe pączusie. Choć te są w smaku dużo lepsze 🙂