Walentynki znane są na świecie głównie jako „święto zakochanych”. Często oskarża się je o bycie komercyjnym świętem mającym na celu wypełnienie konsumpcyjnej luki powstałej pomiędzy Bożym Narodzeniem a Wielkanocą. Choć gros osób oburza się w związku z medialną i handlową nagonką, jaka intensywnie prowadzona jest przed tym świętem, to nie sposób zaprzeczyć, iż każdy ze zniecierpliwieniem wyczekuje Walentynek i chociażby romantycznej karteczki od tajemniczego wielbiciela…
Historia Walentynek, czyli „ludzie listy piszą”
Stanowisko w sprawie pochodzenia Dnia Świętego Walentego nie jest jednoznaczne. Czasami łączy się je ze starorzymskim świętem, Luperkaliami, obchodzonym 14 i 15 lutego, ku czci Junony (bogini kobiet i małżeństwa) oraz Pana (boga przyrody). Podczas Luperkaliów losowano ze specjalnych urn imię kobiety lub mężczyzny, które miało być imieniem wybranka lub wybranki serca. Jednakowoż, kojarzenie tego rzymskiego święta z Walentynkami wynika przede wszystkim ze zbieżności czasowej tych dwóch świąt.
Jednakże, legenda głosi, że żył onegdaj biskup Walenty, który potajemnie udzielał ślubów zakochanym żołnierzom i ich wybrankom, co nie podobało się cesarzowi Klaudiuszowi II Gockiemu. Cesarz uważał bowiem, że rodzina będzie legionistów jedynie rozpraszać i absorbować ich siły, które powinni przeznaczać na służbę. Aby prawnie uregulować status cywilny swoich legionistów, wydał oficjalny zakaz zaślubin dla wojskowych. Gdy wyszło na światło dzienne, że biskup Walenty nie przestrzega cesarskiego zakazu, został on wtrącony do więzienia. Przebywając tam poznał niewidomą córkę strażnika Asteriusa, w której bardzo się zakochał. Niedługo po tym dziewczyna odzyskała wzrok, co przypisuje się uzdrawiającej sile prawdziwej miłości.
Niestety, wiadomość o miłości Walentego i córki strażnika doszła do uszu cesarza. Na wieść o tym Klaudiusz II Gocki skazał biskupa na śmierć. Egzekucja została przeprowadzona 14 lutego 269 roku. Święty przed swoją śmiercią napisał list miłosny do swojej ukochanej, który podpisał „od Twojego Walentego”. To właśnie ze względu na odwagę św. Walentego, który udzielał potajemnych ślubów zakochanym żołnierzom, został on okrzyknięty „patronem zakochanych”. Tradycyjnie w Walentynki wysyłano ukochanym listy miłosne, ku pamięci ostatniego listu patrona święta.
Walentynki obchodzone są dopiero od średniowiecza. Tradycja 14 lutego rozpoczęła się na zachodzie i południu Europy, a następnie zawędrowała na wschód i północ kontynentu. Z czasem przenosiła się także w inne rejony świata. Również do listów zaczęto dołączać drobne upominki, takie jak kwiaty.
Podkreśla się, że szczególną rolę w rozsławianiu Dnia Świętego Walentego odegrał Geoffrey Chaucer wraz z Ottonem de Grandson, Johnem Gowerem i rycerzem Pardo z Walencji, którzy pisali wzniosłe wiersze o miłości, wplatając weń wątek Walentynek.
Choć korzenie święta są wspólne dla wszystkich, to każda kultura dostosowała je do swoich potrzeb.
Jak wyglądają Walentynki w Skandynawii?
Dania i Norwegia nazywają ten dzień „Dniem Wszystkich Serc”. Obchodzą go od niedawna, bo od XX wieku i tylko dzięki (przez?) przemysłowi kwiaciarskiemu, który bardzo promuje to święto. Pomimo usilnych starań kwiaciarni, Duńczycy i Norwegowie podchodzą do tego dnia z pewną rezerwą, co nie oznacza, że brakuje im ułańskiej fantazji!
W Walentynki Duńczycy obdarowują się kolorowymi kartkami. W dawnych czasach kartki były przezroczyste i tylko trzymając je blisko oczu i w dobrym świetle można było zobaczyć na nich podobiznę kochanka wręczającego prezent swojej ukochanej. Dziś Duńczycy wręczają sobie przebiśniegi. Mężczyźni przesyłają swoim dziewczynom kartki nazywane gaekkebrev, czyli dowcipne lity, w których umieszczają zabawne rymowanki i podpisują się jedynie kropkami odpowiadającymi ilością literom ich imienia. Jeśli adresatka odgadnie imię nadawcy dostaje dodatkowo czekoladowe jajko podczas Wielkanocy.
Norwegowie przygotowują się do Walentynek na wiele miesięcy przed 14 lutego. W przeciwieństwie do wielu narodów nie obchodzą tego święta w sposób szumny. Nad blichtr i światło reflektorów cenią sobie romantyczną intymność. Standardowym prezentem walentynkowym w tym kraju jest randka w restauracji, poprzedzona wręczeniem własnoręcznie wykonanej kartki z miłosnym wyznaniem i, najczęściej, pojedynczą czerwoną różą.
W Szwecji sprzedaż kwiatów i kosmetyków w Walentynki jest większa niż w Dzień Matki. Dzień Świętego Walentego obchodzi się z wielką pompą i nie tylko ze swoją drugą połówką, ale także z przyjaciółmi i rodziną. Niektóre restauracje oferują tego dnia specjalne „pakiety” dla zakochanych, ponieważ Szwedzi także lubią obchodzić to święto przy dobrym jedzeniu.
Natomiast w Finlandii Walentynki nazywane są „Dniem Przyjaciół”. W związku z tym obdarowuje się nie tylko ukochanych, ale także najbliższych przyjaciół. 14 lutego jest popularną datą zawierania małżeństw i zaręczania się. Co ciekawe, fińskie Walentynki są także okazją do przeprowadzania kampanii edukacyjnych, pro-zdrowotnych czy woluntarystycznych.
Islandczycy wysoko cenią kwiaty, zwłaszcza róże. Podarunki mają być przede wszystkim w dobrym guście i stylowe, dlatego mieszkańcy Islandii nie zadowalają się standardowymi kompozycjami kwiatowymi. Gdy odwiedzają kwiaciarnie składają specjalne zamówienia na bukiety, z uwzględnieniem kształtu, rodzajów kwiatów i przybrania – Ukochana musi czuć się wyjątkowo. Warto dodać, że Islandczycy nie obnoszą się ze swoimi uczuciami. Wszelkie wyznania dokonywane są zazwyczaj w intymnej atmosferze.
Słów kilka na zakończenie
Wpis ten jest niestety nie jest podparty moimi doświadczeniami. Szkoda, ponieważ byłby wtedy bardziej szczegółowy i realistyczny, a także mogłabym wpleść weń coś więcej niż jedynie generalizację. Jeżeli jednak ktoś z Was mieszka w którymś z tych krajów, to z przyjemnością przeczytam, jakie są Wasze doświadczenia. Zapraszam do dzielenia się nimi w komentarzach! 🙂
Źródła: