Nie planowaliśmy wyprawy na Cypr w najbliższej przyszłości. Stało się jednak inaczej, ponieważ Wizz Air proponował tanie loty do Larnaki, a sezon turystyczny już dawno się skończył. Lot był szybki i bezproblemowy, lądowaliśmy późnym wieczorem. Po drodze nawiązaliśmy nową znajomość z Przemkiem, który przyjechał na Cypr, aby przemierzyć go na nartorolkach. W przemiłej atmosferze inspirujących dyskusji musieliśmy rozstać się na jednym ze skrzyżowań, które prowadziło do naszego hotelu. W recepcji przywitała nas przemiła pani oraz stadko kociąt wraz z ze swoją mamą. Wyszliśmy z budynku, aby dotrzeć do innego, w którym był nasz pokój. Po drodze mijamy kilka innych kotów.
– Dużo ich tutaj – zauważyłam.
– To prawda, ale my je lubimy. Na Cyprze powiadamy „proszę, dokarmiajcie koty”!
Kucnęłam niedaleko jednego z kotów, który nie omieszkał skorzystać z okazji do głaskania. Ufnie podbiegł do mnie i zaczął się łasić, pogłaskany mruczał. Nie wszystkie koty są jednak tak ufne jak ten oraz nie wszystkie są dobrze odżywione. Zwłaszcza te chude, po wypadkach, nie kwapią się do nawiązywania kontaktu z obcymi ludźmi. Potrafią wchodzić do restauracji i żebrać o jedzenie. Nikt ich nie wyrzuca, ale też nikt nie dokarmia. Najłatwiej trafić na nie wieczorami, kiedy wychodzą ze swoich dziennych kryjówek i zaczynają poszukiwania jedzenia. Choć koty zazwyczaj są terytorialne, te poruszają się czasami w grupach. Nie są niebezpieczne, jedynie hałasują podczas grzebania w otwartych śmietnikach. Jedni mogą tego nie lubić, mi koty wcale nie przeszkadzają.
Część kociej populacji zamieszkującej opuszczony budynek obok meczetu Hala Sultan Tekke. Wśród nich wypatrzyliśmy też takie, które wyglądały na rasowe. Najprawdopodobniej ktoś o nie dbał, ponieważ miały miski z wodą i jedzeniem.
Cypr ma wysokie progi
Po Cyprze przemieszczaliśmy się samochodem. Wypożyczone samochody są oznaczone w bardzo wymowny sposób – czerwonymi tablicami rejestracyjnymi*. I dobrze, ponieważ zwiększa to bezpieczeństwo na drodze. Początkowo nie chcieliśmy wykupić ubezpieczenia, bowiem nigdy nam się nie przytrafiła żadna wpadka. Po przemyśleniu sprawy drugi raz zadecydowaliśmy, że jednak skusimy się na ubezpieczenie. Okazało się to dobrym pomysłem. Pomimo, że drogi są tutaj w bardzo dobrym stanie, to wiele może zaskoczyć, zaczynając od tego, że na początku trudno jest się przestawić na ruch lewostronny, a kończąc na progach-niespodziankach. Daliśmy się na to złapać kilka razy. Takie niespodzianki usytuowane są najczęściej w okolicach parkingów, są częścią ich wjazdów i wyjazdów. Podjazdy często nie wydają się być wcale tak strome, a mimo to częstokroć zaczepialiśmy o nie zawieszeniem. Bywało tak, że wydawało nam się, iż płynne przejście z asfaltu w utwardzaną drogę jest tuż przed nami. W praniu wychodziło, że asfalt urywał się nagle, a droga zaczynała się 10cm pod nim. Miejscowi pewnie wiedzieli, że metr dalej jakiś łaskawy robotnik umieścił prowizoryczny podjazd z betonu. Krawężniki także potrafią zaskoczyć swą wysokością. Miasta, miasteczka i wsie usiane są progami zwalniającymi, którym towarzyszą ograniczenia prędkości do 30 km/h. Możliwe, że właśnie z powodu takich niespodzianek i dużej ilości polnych dróg Cypryjczycy bardzo upodobali sobie samochody terenowe.
W wielu miejscach można natrafić na niesamowite znaleziska, jak to: podniszczony garaż ze starym, zakurzonym samochodem. Nie jest to typowy samochód dla cypryjskiego mężczyzny – ci zdecydowanie gustują w samochodach terenowych.
Cypryjscy kierowcy bywają w gorącej wodzie kąpani. Potrafią wyprzedzać pomimo ograniczenia prędkości (nawet na progach zwalniających) czy trąbić dosłownie ułamek sekundy po zapaleniu się zielonego światła. Jednocześnie są bardzo uprzejmi dla przechodniów, którym ustępują pierwszeństwa na pasach. Często się uśmiechają. Znaki bywają często i gęsto poustawiane, zwłaszcza te o ograniczeniach prędkości – zupełnie jak w Polsce. Fotoradarów i policjantów z suszarkami także nie brakuje. Dozwolone prędkości mieszczą się w przedziale od 20 do 100 km/h. W miastach dominują 30 i 50, w terenach niezabudowanych 50, 65 i 80, na autostradach 80 i 100.
Męskie sprawy
Do rzeczy, które Cypryjczycy lubią, należą wędkarstwo i myślistwo. Panów z wędkami spotkać można na całym wybrzeżu, gdzie, nawet w miejscach turystycznych, zarzucają wędki. Myśliwych jest więcej w głębi lądu. Na całej wyspie, liczącej 9 251 kilometrów kwadratowych, zarejestrowanych jest 45 tysięcy myśliwych. Moim zdaniem, to całkiem spora liczba. Widzieliśmy jak wczesnym rankiem panowie z dubeltówkami przełożonymi przez ramię wchodzą wgłąb pagórków, aby zapolować. Trafiliśmy na kilka łusek z ich broni, słyszeliśmy kilka strzałów, trafiliśmy na rewiry, gdzie czerwone tabliczki informują o zakazie polowań. Za łamanie tych zakazów grozi wysoka grzywna. Czy zniechęca to myśliwych do odstrzału zagrożonych gatunków w zakazanych miejscach? Niestety nie. Rokrocznie zabijanych jest nielegalnie wiele sztuk zwierząt. Przykładem może być ptak Kapturka, który uchodzi tutaj za lokalny przysmak o nazwie ambelopoulia. Jego odłów nie jest legalny, ale nie powstrzymuje to 100% zapalonych myśliwych. W odpowiednich do tego okresach polować można na gołębia sierpówkę, turkawkę zwyczajną, przepiórkę, góropatwę azjatycką, frankolina obrożnego, drozda, słonkę, kaczkę, gęś i zająca.
Przechadzając się leśnymi ścieżkami można trafić na dowód myśliwskiej pasji tutejszych mężczyzn.
Zbierają również grzyby. Dostąpiłam zaszczytu obejrzenia zawartości koszyka pewnego starszego pana. Dominującymi w nim grzybami były borowiki i rydze. My, niestety, podczas naszych spacerów po lasach na żadnego nie trafiliśmy. Najwidoczniej należy mieć swoje miejsca 🙂
Cypryjscy mężczyźni są fanami futbolu. Mecze są dla nich okazją do spotkania się i zapalenia papierosa czy dwóch. Pali się tam, gdzie ma się ochotę, gdyż nie ma zbyt wielu lokali z zakazem palenia w środku. W barach stoją stoły bilardowe, można w czasie nudnawej transmisji zagrać w karty, co panowie chętnie robią. Podczas swojego pobytu na Cyprze nie zauważyłam jednak ani jednego pijanego mężczyzny. Są przyjaźni, ale nie podrywają nałogowo, jak mają w zwyczaju nacje z ciepłych krajów. Obawiam się jednak, że moja obserwacja jest błędna, gdyż miałam ze sobą obstawę. Są takie miejsca, gdzie obecność męskich towarzyszy podróży nie przeszkadza podrywaczom. Cypryjscy mężczyźni mają w sobie tyle kultury, że nie próbowali ze mną swojego szczęścia.
Na Cyprze bardzo podoba mi się to, że jest kolorowy. Nie pstrokaty, ale właśnie pełen kolorowych kwiatów i owoców. W tym swoim zimowym rozkwicie bardzo przypominał mi Istambuł podczas Ramadanu, choć ze względów historycznych nie jest to najlepsze porównanie. Karty historii wyspy związane z Imperium Osmańskim i Turcją także naznaczone są cierpieniem i zbroczone krwią. Cypr czerpał z kultur Grecji, Turcji, Wielkiej Brytanii, ale także z Syrii. Ponieważ w następnym wpisie o Cyprze przybliżę Wam go od strony kulinarnej, dowiecie się dokładnie co i skąd zagościło w kuchni Cypru.
*Spotkaliśmy cztery kolory tablic rejestracyjnych:
– białe były albo nowymi cypryjskimi, albo tureckimi,
– żółte były starymi cypryjskimi,
– czerwone to samochody wynajęte,
– niebieskie to samochody ONZ, która to stacjonuje w strefach demarkacyjnych.