Nie byłabym sobą, gdybym nie przyglądała się ludziom dookoła mnie. Wśród wszystkich osób, na których choć na chwilę zatrzymał się mój wzrok znaleźli się mężczyźni, kobiety oraz dzieci. Wbrew pozorom o mężczyznach nie ma za bardzo co się rozpisywać. Ot po ukończeniu wieku młodzieńczego wszyscy ubrani są w jednakowe garnitury, koszule, krawaty i buty. Wprawne oko może wypatrzeć różnice w materiale, jakości, kroju, lecz nie moje. Z tego powodu ubrani byli dla mnie niemal tak samo. Przed epoką korporacyjnego niewolnika a po szkole średniej, gdzie obowiązuje dress code, Japończycy miewają kolorowe, niestandardowe fryzury, ubierają się kolorowo, lecz stylowo. Dzieci, jeżeli chodzą do szkoły, noszą mundurki swojej szkoły i wyglądają w nich naprawdę uroczo. Z kobietami, w przeciwieństwie do mężczyzn i dzieci, sytuacja jest już bardziej skomplikowana…
Tzw. kimono letnie (yukata) – piękne! Pani także wygląda atrakcyjnie 😉
Wygląd bardzo się liczy
Każda kobieta, którą spotkałam, miała makijaż. W zależności od okoliczności, delikatniejszy lub silniejszy, ale bez niego Japonki najwyraźniej nie wychodzą z domu. Gdy przyjrzałam się już temu makijażowi w sposób bardzo perfidny okazało się, że wszystkie panie miały doczepiane rzęsy. W ten sposób ich oczy były ładnie podkreślone, ale, moim zdaniem, owe rzęsy dobre wrażenie robiły tylko z daleka.
Również tipsy w 2012 robiły furorę. Im dłuższe, bardziej kolorowe i błyszczące, tym lepsze. Oczywiście, nie w każdym przypadku – zazwyczaj studentki pozwalały sobie na taką ekstrawagancję, czasami na pograniczu kiczu. Starsze kobiety preferowały delikatne kolory, żadnych większych dodatków. W każdym wypadku Japonki mogły pochwalić się zadbanymi dłońmi i zdrową cerą. To samo z włosami – zdrowe, błyszczące, najczęściej proste, ułożone w nienaganną fryzurę. O dziwo, kobiety z farbowanymi włosami spotykałam sporadycznie, rzadziej niż młodzieńców. Czyżby dlatego, że ich fryzury bardziej rzucały mi się w oczy?
Naturalnie piękna Japonka (by Alex Saurel)
Niestety, styl ubierania się japońskich kobiet nieco mnie rozczarował. Spodziewałam się o wiele większej ilości falbanek, słodkości, delikatności, blasku. Nigdy nie przesadzały w dodatkach (za wyjątkiem tych będących akcesoriami do telefonów komórkowych), nie nosiły okularów innych niż przeciwsłoneczne. Stroje bardzo często miały zwiewne, spódniczki i spodenki bardzo krótkie, stroniły od głębokich dekoltów. Buty niemal zawsze wyposażone były w wysokie szpilki lub chociażby potężne koturny, ponieważ Japonki z natury są niskie. Z moim 1,65 byłam niemal zawsze wyższa. Co jeszcze mnie zaskoczyło w sposobie ubierania się Japonek to fakt, że niesamowicie duża liczba kobiet (wrażenie subiektywne) nosiła za duże buty! Do dziś nie do końca wiem, czy jest to spowodowane brakiem odpowiednich rozmiarów w sklepach, czy jest to może „kawaii”?
„Kawaii” kontra „Kowaii”, czyli pogoń za ideałem
Choć oba słowa różnią się zaledwie jedną literką, to pociąga ona za sobą duże konsekwencje. Jeżeli kiedykolwiek chcielibyście komplementować Japonkę, to koniecznie użyjcie w tym celu słowa kawaii (słodki, śliczny), a nie kowaii (okropny, straszny). Te dwa słowa często używane są w języku potocznym w odniesieniu do czyjegoś wyglądu. Każda Japonka chce być kawaii i zrobi wiele, żeby taką być.
Takie widoki tylko w Kyoto (by Kobbydagan)
Przykładem mogą być słynne już zabiegi ortodontyczne mające na celu wykrzywienie nieco jednego zęba. Tańszym i o wiele częściej stosowanym rozwiązaniem są nakładki, które imitują ten efekt. Nieco krzywe zęby uważa się za domenę młodych, słodkich dziewcząt, na które stylizują się często japońskie kobiety (patrz falbaniaste, zwiewne ubrania). Z natury wyglądają one długo bardzo młodo, nie tylko dzięki makijażowi. Do tego dochodzi specyficzny sposób stania, który wydaje mi się, że ma sugerować nieśmiałość, a mianowicie: jedna stopa skierowana jest do środka. Niektóre Japonki chodzą w ten sposób cały czas, nie tylko stoją. Wyobraźcie sobie, że widzicie dziewczynę, która idzie w ten sposób ulicą, w dodatku w za dużych butach, przez co nieco szura nogami po ziemi… Gdy dotarłam do Japonii, ale zanim odkryliśmy istotę tego fenomenu, mąż zasugerował mi, że niektóre Japonki mają krzywe nogi. Jak się okazuje wcale nie – one po prostu dziwnie chodzą. Czy jest to kawaii czy może już kowaii – nie potrafię ocenić 😉
Kult białej skóry
Wysokie standardy urody
Podobno Japonki operują bardzo wiele części ciała: powieki, uszy, nos, piersi, żuchwa, kości policzkowe. Ideałem piękna jest uroda Europejska, więc im jaśniejsza jest skóra, tym bardziej jest uważana za atrakcyjną. Owłosienie nie jest mile widziane, choć z natury Azjaci nie posiadają zbyt wielu włosów na ciele. W dodatku, bardzo ważną rolę odgrywa wzrost, stąd niesamowicie wysokie obcasy. Optymalnym celem jest ok. 160 cm: dziewczyna jest wysoka, ale jest to również bezpieczna granica, ponieważ dziewczyna może wtedy założyć buty na obcasie i nie będzie wyższa od swojego partnera (to ważne, aby była niższa). Odważni i zamożni osiągają ten cel przy pomocy zabiegu wydłużania kończyn. Wydaje mi się jednak, że tego typu zabiegi są sporadyczne, gdyż wiele Japonek substytuuje się wysokimi butami. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy dziewczyna, która stoi przede mną ma za sobą jakiś zabieg czy nie, lecz Japończycy widzą to od razu. I choć oczy Japonii zwrócone są w kierunku kanonu urody europejskiej, to ma ona również swoje własne standardy.
Bardzo poważnie traktowane jest ochobo, czyli przekonanie, że małe usta są ukoronowaniem kobiecego piękna oraz oznaką dobrych manier. Publiczne jedzenie nie jest popularne w Japonii, ale kobiety niemal nigdy nie jadają w miejscach publicznych właśnie z powodu ochobo. W dodatku, mała, delikatna twarz jest uważana za najpiękniejszą (kogao, czyli głowa zajmuje 1/8 całej wysokości sylwetki). Nie wypada także epatować siłą – kobiety nawet filiżankę herbaty unoszą do ust dwoma rękoma. Ponadto, dziecinne zachowanie oraz dziecinny, niewinny wygląd, używanie wysokiego tonu głosu są często uważane za atrakcyjne.
Ochobo – jak poradziła sobie z nim pewna sieć japońskich restauracji?
Niepopularnym zachowaniem jest też demonstrowanie wiedzy i umiejętności przez płeć piękną. Kobieta powinna być skromna i nie przewyższać pod żadnym względem swojego mężczyzny. Gdy podchodziłam do pary Japończyków by zapytać o cokolwiek, Japonki zawsze milczały i pozwalały mężczyźnie przejąć inicjatywę. Gdy nie ma mężczyzny w pobliżu, mówią świetnie po angielsku. Onegdaj mężczyźni w Japonii żartobliwie mówili o swoich partnerkach „głupia żona”. Trzeba wam jednak wiedzieć, że Japonki pod żadnym względem nie są głupie…
Japonka od kuchni
Niestety nie poznałam żadnej Japonki podczas swojej wycieczki do Japonii, lecz o wielu sprawach dowiedziałam się po kątach. Japońskie kobiety są silne i rządzą w domu. Choć coraz więcej z nich kończy studia na prestiżowych uniwersytetach i robi kariery w korporacjach, to rola matki i gospodyni domowej są nadal bardzo popularne i wysoko cenione przez społeczeństwo. Co więcej, w skutek zmiany sytuacji ekonomicznej Japonii, bycie gospodynią domową nie jest już więcej standardową rolą, a przywilejem i prestiżem, na który mogą sobie pozwolić tylko te panie, których mężowie dobrze zarabiają. Choć większość kobiet pracuje przed zamążpójściem i rzuca pracę po narodzinach pierwszego dziecka, to gdy tylko dzieci podrosną – niektóre wracają do pracy, chociażby na niepełny etat.
Zrób własnoręcznie bento! 🙂
Mężczyźni nadal przynoszą wypłaty do domu, a żony wydzielają im z nich kieszonkowe na ich potrzeby. Byłam w szoku, kiedy dowiedziałam się, że po 40 latach od wydania książki pani Janiny Rubach-Kuczewskiej, budżetem domowym nadal zarządza głównie żona. Kobieta ma pierwsze i ostatnie słowo w rodzinie, lecz kąpać idzie się ostatnia. Japonki nadal bardzo dbają o to, aby ich dzieci dostawały to, co najlepsze. To w końcu one, ze względu na nieobecność pracującego męża, dbają o wychowanie i dobre samopoczucie swoich pociech. Mamy uczęszczają na kursy robienia bento, co jest cichym ściganiem się z innymi matkami o to, które dziecko ma ładniejsze drugie śniadanie. Oprócz domu i rodziny, zarówno Japonki jak i Japończycy bardzo dbają o rozwój swoich zainteresowań, zwłaszcza na emeryturze. Przekonać się o tym można podczas odwiedzin parków w Tokio, o czym już za tydzień 🙂
Ostatni filmik jest super:D i mów tu dziecku po czymś takim „nie baw się jedzeniem”
Dokładnie! Takie podsumowanie tematu bento bardzo mi się podoba! 😀
Fascynujace, wiecej takich postow prosze 🙂
Yorokonde! ^^ (jap. – z przyjemnością)
„Niepopularnym zachowaniem jest też demonstrowanie wiedzy i umiejętności przez płeć piękną. Kobieta powinna być skromna i nie przewyższać pod żadnym względem swojego mężczyzny.
Kobieta ma pierwsze i ostatnie słowo w rodzinie, lecz kąpać idzie się ostatnia”
Czy naprawdę trzeba takie głupotki powielać i ugólniać? Dobrze przynajmniej, że nie powielasz tych o krzywych nogach.
Warto zrozumieć, że ludzie są różni. Jedni zachowują się tak, a drudzy inaczej.
To, że używam uogólnień nie oznacza, że uważam, iż wszystko jest tylko czarne lub białe. To jest wpis na blogu, więc aby był czytelny muszę te uogólnienia zastosować. Gdybym pisała książkę o kobietach w Japonii, na pewno poświęciłabym różnym standardowym zachowaniom o wiele więcej miejsca. A i tak nie byłabym w stanie opisać wszystkich zachowań, jakie występują w danej społeczności.
Co do powielania głupotek, to za każdym razem, kiedy prosiłam o pomoc na ulicy Japonkę (bo wolę prosić o pomoc kobiety), a ona była z męskim towarzyszem, podbiegała do niego i jemu kazała mi pomagać. I tak kilkakrotnie, w sklepie, na ulicy. Nigdy nie zdarzyło mi się tak, żeby kobieta w towarzystwie mężczyzny przejęła inicjatywę. W związku z tym nie jest to dla mnie głupotka, a obserwacja z prawdziwego życia.
I tak, to kobieta rządzi rodziną oraz myje się ostatnia. Potwierdzili to moi japońscy znajomi płci męskiej i nie mam powodów, aby im nie wierzyć. Jeden nawet nie pił z nami na imprezie, bo jeżeli zbyt często przychodzi do domu pijany, to żona obcina mu kieszonkowe. Czy to nie jest władza? 😛