Przed czym uciekasz w podróż? Co przywozisz z podróży?

To trudne pytanie zadałam sobie stosunkowo niedawno. Przed czym uciekasz w podróż, Justyna? Co Cię motywuje do kolejnych wypraw? Czy ciekawość to jedyne, co pcha Cię w kierunku nieznanych Ci lądów? Będzie szczerze. Będzie mi głupio, czasem zaboli. Wpis ten tworzyłam dość długo, ponieważ chciałam dotrzeć do sedna moich pobudek. Często się dziwiłam, kiedy dokopywałam się do czegoś niespodziewanego w odmętach mojej głowy. Na szczęście nauczyłam się traktować takie niespodzianki neutralnie, ale to akurat nie jest w 100% zasługa podróżowania.

Doświadczenia z podróży i ucieczki w nią

Będąc w grudniu 2015 na Cyprze, poczułam się inaczej niż dotychczas. Było to bardzo dziwne doświadczenie, ale nie negatywne, bo poczułam się, jakbym… była w domu. Do tej pory każda podróż była ekscytująca, wszystko nowe i świeże, a tu taka niespodzianka! Na zewnątrz nic się nie zmieniło, bo nadal bez problemu zauważałam różnice kulturowe, odnajdywałam te maleńkie kawałki rzeczywistości, które były inne od tej zwykłej. To zmieniłam się ja w środku, moje podejście do tego, co jest wokół mnie. Straciłam tę dziecięcą ciekawość na rzecz rutyny, która cichaczem wkradła się w moje podróże. Jakby nie patrzeć, od 4 lat jestem ciągle w podróży. Świat, a przede wszystkim Europa, stały się moim domem, gdyż swojego gniazda jeszcze nie uwiłam.

Nie byłoby w tym niczego złego gdyby nie to, że w konsekwencji taki stan rzeczy pozbawił mnie kilku emocji, które lubiłam. Na przykład tego uczucia wolności, rozpościerania skrzydeł do odlotu od rutyny dnia codziennego. Rutyna właśnie była jedną z tych rzeczy, przed którą uciekałam w podróż. Za nią idą przyzwyczajenia, które niekoniecznie lubię; stagnacja umysłu, któremu siłą rzeczy brakuje nowych bodźców.

Spływ rzeką Ivalo
Ten spływ w Laponii był prawdziwą próbą mojej odwagi. Boję się wzburzonych rzek, a na wodach Ivalo bystrza spotykaliśmy co chwila. Wieczorami padałam w łóżku jak zabita, a do snu kołysały mnie fale. Odwaga to umiejętność stawiania czoła strachowi.

A może wtedy, na Cyprze, było to coś nieco innego? Może to był brak pośpiechu, na który sobie pozwalam tylko przy okazji bycia w miejscach określanych przeze mnie domem? Może to byli ludzie: otwarci, naturalni, przyjaźni, dzielący się niewymuszonymi gestami, z otwartymi ramionami, których pęd omijał, gdy ci siedzieli w knajpach na kolejnych kawach i machali do przechodzących obok znajomych? Może przyczyną tego stanu były ciepło i słońce, z których dobrodziejstw mogłam czerpać pełnymi garściami, kiedy w Polsce było ciemno i zimno? Czy też moje odcięcie się od technologii, internetu, szumu informacyjnego, medialnej nerwicy, które potrafią skutecznie zatruć mój dzień?

Uciekam też od problemów, tych widocznych jak na dłoni i tych sprytnie upudrowanych. Wędrówka pozwala mi odciąć się od nich, nabrać dystansu, spojrzeć na nie z innej perspektywy, rozwiązać lub przewartościować. To także bardzo produktywny czas dla mojego umysłu, bo pracuje on nie tylko nad rozwiązaniami moich zagadek, ale również staje się bardzo kreatywny. W mojej głowie pojawiają się kolejne uskrzydlające pomysły, które zapisuję na kartkach notatnika, aby o nich nie zapomnieć. Choć mój mózg pracuje na zwiększonych obrotach, to pamięć mam kiepską, jak zawsze 😉

Tushetia Gruzini
Z tym panem dogadywaliśmy się na migi, ponieważ znał tylko gruziński. Kiedy już udało nam się mu pomóc, o co nas poprosił, postanowił nas wynagrodzić. Nie zgodziliśmy się pójść do niego do domu na kielicha, ale po negocjacjach przystaliśmy na wspólne fotografowanie. Co ciekawe, to on nalegał na fotografię, żebyśmy sobie wstawili na Facebook (jedyne słowo, które znaliśmy wszyscy).

Porzucenie przyzwyczajeń, choćby na chwilę, pozwala nam odkryć siebie

Będąc w podróży czuję się zdrowa i szczęśliwsza. Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że nie garbię się siedząc przed monitorem komputera, że nie mam kontaktu ze statusami na Facebooku, a za to w oczy świeci mi słońce, a na plecach ciąży plecak. Prawdą jest jednak to, że wolna czułam się w Laponii, kiedy dźwigałam nie tysiące niepotrzebnych myśli stymulowanych cywilizacją, a kilogramy swojego bagażu pośród pisków lemingów i treli małych ptaków. Nic nie musiałam, do niczego się nie spieszyłam, sama wytyczałam sobie kierunek i tempo, a moim największym zmartwieniem było to, czy wystarczy nam jedzenia na cały wypad. Schematy wyniesione z domu się nie sprawdzają, budowanie nowych jest absorbujące i… satysfakcjonujące. Daje poczucie sprawczości i siły. Jeżeli w takich momentach jesteśmy w stanie się obserwować, to możemy bardzo wiele się o sobie dowiedzieć. Dla mnie takim odkryciem było to, że bywam odważna, ale akty odwagi dużo mnie kosztują. Wszak odwaga to nie brak strachu, a działanie pomimo jego dojmującej obecności.

Pamiętajcie jednak, że aby odnaleźć siebie, wcale nie musicie udać się w podróż w najdalszy zakątek świata. Takie odcięcie się od codzienności przez przeniesienie się w inne miejsce jedynie pomaga w tym procesie. Wystarczy, że dodacie do swojej codzienności jakiś nowy element, np. nauczycie się malować, bo o tym zawsze marzyliście, będziecie jeździć na wycieczki rowerowe po okolicy albo zaczniecie praktykować uważność i samoobserwację. Na początku bywa to trudne, ale z czasem będzie tylko łatwiej.

W podróż uciekam również po to, aby odciąć się od oceniania. Wielu ma w głowie małego, nielubianego suflera, którego bardzo trudno się pozbyć. Czasami się uaktywnia i ocenia wszystko wokół, daje „lajki” albo „disuje”, ma wymagania, oczekiwania, wydaje wyroki i werdykty, aprobuje albo nie. Gdy jestem w naturze, on znika, a jego miejsce zajmuje zachwyt i skupienie na chwili obecnej lub nieujarzmiona rzeka pomysłów. Nie ma tego głosu z wewnątrz, ani głosów z zewnątrz, czyli dobrych rad, wymagań, głosów niezadowolenia i innych. Jesteśmy tylko my, czyli podróżujący, oraz natura i nasza intymna relacja z nią, pełna komplementów, spokoju, niespodzianek, ckliwych momentów i chwil harmonii. Czuję się zrelaksowana i ładuję baterie, które będą mi bardzo potrzebne po powrocie do cywilizowanego społeczeństwa.

Moja życiowa miłość
Podróż to nie tylko okazja do zajrzenia wgłąb siebie. To także szansa na pogłębienie relacji z najbliższymi, na naukę osiągania kompromisów, negocjacji, empatii i zrozumienia ze wszystkimi członkami grupy. Uważam, że nasza (męża i moja) relacja wiele zyskała na wspólnych podróżach.

Czy można się czegoś nauczyć w podróży?

To, że w podróży mogę się wiele nauczyć i dowiedzieć jest chyba głównym motywatorem moich wyjazdów. Swego czasu rekordy popularności bił tekst na Peronie4 o mitach o podróżowaniu. Do dzisiaj jego kontrowersyjność przyciąga czytelników. Przyznam, że sama chętnie go przeczytałam i w pierwszym odruchu całkowicie się nie zgodziłam. Jest to bardzo często naturalna reakcja, bo nikt sam przed sobą nie chce uchodzić za niedoskonałego. Nasza zawodna pamięć, będąca narzędziem służącym do potwierdzania naszej wewnętrznej narracji, doskonale się w tym sprawdza, ponieważ zmienia się ona z czasem i lubi dopasowywać się do naszej historii, którą wewnątrz siebie snujemy. Z tego powodu ciężko subiektywnie ocenić, jak wypadam w starciu z największymi mitami. Na szczęście, obiektywnie jest już łatwiej.Z tego powodu oświadczam, że:

1. Podróże wiele mnie nauczyły, umiem: rozbić namiot, targować się, przejść z ciężkim plecakiem ponad 20km dziennie, ugotować coś z niczego, luźno planować, komunikować się bez znajomości miejscowego języka (na migi), nawigować przez bystrza, przechodzić przez rwące, górskie rzeki. Przede wszystkim widzę, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć… Czy jestem przez to lepszym podróżnikiem? Pewnie trochę tak. Czy lepszym człowiekiem? Niekoniecznie.

2. Podróże nie zawsze uczą otwartości, ale jedynie wykształcając ją w sobie można podróżować pięknie. Wtedy rozumie się, że ludzie zawsze są mozaiką, że wszędzie każdy jest unikalny i niekoniecznie można go zmieścić do szufladki z lokalnym wzorcem kulturowym. Wtedy otwartość, uważność i nieetykietowanie bardzo się przydają. Czy ja jestem otwarta? Niestety, nie zawsze. Wybaczam sobie jednak moją niedoskonałość i dalej pracuję nad sobą.

3. Nie sposób poznać prawdy w podróży. Nawet, jeśli przeczytamy wiele profesjonalnych książek w temacie, strawimy każdy artykuł w specjalistycznej prasie, dodamy do tego kontakty z podróżnikami, którzy tam byli, to i tak nie będziemy w stanie dojść do prawdy, tak złożone jest to zjawisko. Od wieków nad znaczeniem słowa „prawda” głowy łamią sobie filozofowie. Stąd śmiało mogę powiedzieć, że skoro oni jej nie znają, to ja tym bardziej.

Ucieczka w podróż

4. Nie każdy podróżnik jest pisarzem tak samo, jak nie każdy naukowiec nadaje się na wykładowcę. Czy ja jestem pisarzem? Jeszcze nie, ale się staram 😉

5. Nie jestem odkrywcą. Nie wytyczam szlaków w górach, tylko chodzę już wyznaczonymi. W pewnym sensie należy przyznać, że jestem lamusem i będzie to niewątpliwie kawałek prawdy o mnie. Wydaje mi się, że obecnie odkrywcą można zostać jedynie udając się na inną planetę lub w niezbadane jeszcze czeluście oceanów na Ziemi. Prywatnie, dokonuję wielu małych odkryć w tygodniu, nawet nie będąc w podróży, lecz zdecydowanie nie podnosi to mojej rangi.

6. Nie jestem naukowcem, choć lubię podróżować. Bycie naukowcem to o wiele poważniejsze zajęcie niż jeżdżenie po świecie i pisanie o tym na blogu…

7. Nie szczędzę na wszystkim, co tylko możliwe. Nie szczędzę na jedzeniu, ale nie kupuję pamiątek. Wysyłam pocztówki do znajomych w liczbie hurtowej, ale unikam hoteli i lubię spanie na dziko. Podróżowanie budżetowe to po prostu sztuka dokonywania wyborów w obrębie naszych zasobów finansowych.

8. W moich podróżach rozmiar się liczy. Im mniejszy plecak, tym lepiej, bo choć moja kondycja uległa znacznej poprawie na przestrzeni lat, to nadal nie mam ochoty dźwigać zbędnych kilogramów na swoich plecach.

Zachęcam Was, moi drodzy Czytelnicy, do zrobienia sobie podobnego momentu zatrzymania się. Mi takie chwile pomagają lepiej zrozumieć siebie, mieć lepszy kontakt ze swoim wnętrzem. Powodują, że wykopuję siebie spod wielu warstw przyzwyczajeń i automatycznych reakcji, które na co dzień ułatwiają mi życie. Dają szansę zmiany tych, które nie są najlepsze dla mnie i otoczenia. Podróże bardzo mi w tym pomagają, nawet takie jednodniowe, jak spacer po lesie. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji nawiązać kontaktu ze sobą, to serdecznie polecam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *