Nowy Jork o świcie i w godzinach szczytu
Trzeciego dnia naszej wycieczki wstaliśmy skoro świt, bo o 5 rano. Zasługi należy tu przypisać jet-lagowi, który zadziałał lepiej niż niejeden budzik. Szybko wstaliśmy z łóżka, odświeżyliśmy się i bez śniadania ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Okazało się to świetnym pomysłem, gdyż chodniki były niemal puste, jeżeli nie liczyć piętrzących się worków ze śmieciami cierpliwie oczekujących przyjazdu śmieciarki. Również ruch samochodowy […]